poniedziałek, 19 marca 2018

spotkanie

Miesiąc i trzy dni minęły od ostatniego polsko-niemieckiego spotkania na szczycie. 16 lutego premier Mateusz Morawiecki był z oficjalną wizytą w Berlinie. Teraz nowo wybrana niemiecka kanclerz Angela Merkel rewanżuje mu się rychłym przyjazdem do Warszawy. W programie wizyty jest też spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą i wspólna kolacja.

W języku dyplomacji takie częste i intensywne kontakty towarzyszą zazwyczaj bliskim i przyjaznym relacjom między dwoma krajami. W przypadku Polski i Niemiec jest to jednak raczej próba szukania dialogu. Stosunki między Warszawą a Berlinem przeżywają bowiem wyraźne ochłodzenie.Spór o relokację uchodźców i reformę wymiaru sprawiedliwości w Polsce od miesięcy utrudniają prowadzenie opartej na wzajemnym zaufaniu dwustronnej polityki. - politologa niemieckiej fundacji Genshagen, zwłaszcza obawy o stan praworządności w Polsce kładą się cieniem na wzajemnych relacjach.Pytanie tylko, czy rząd PiS jest zainteresowany niemiecką ofertą. Jak dotąd Warszawa pozostawała niewzruszona na międzynarodową krytykę i nie cofała się ani o krok, choćby w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości. Stephen Bastos ocenia, że bez zmiany kursu nie może być jednak mowy o bliskiej współpracy.

- Niemiecka oferta jest kierowana pod adresem Polski na serio. Ale Polska musi chcieć uścisnąć tę wyciągniętą dłoń - mówi. Jego zdaniem, jeśli Warszawa nie wykaże zainteresowania, to Berlin wprawdzie nadal będzie się starał utrzymać dialog, ale nie będzie już traktował Warszawy jako istotnego partnera do dyskusji o przyszłości Unii Europejskiej. Bastos zwraca też uwagę na fakt, że zarówno kanclerz Angela Merkel jak i niemiecki szef dyplomacji Heiko Maas pojechali w pierwszej kolejności do Paryża, a dopiero potem do Warszawy. - Polska powinna odczytać to jako sygnał, że to Francja jest krajem, z którym Niemcy wiążą w pierwszej kolejności swoje nadzieje.
, aby zdefiniować fundament, na którym można by budować wzajemne relacje w następnych miesiącach. Ani Berlinowi ani Warszawie nie zależy teraz na eskalacji sporu - ocenił. Zresztą Angela Merkel od początku rządów PiS-u starała się unikać otwartej krytyki pod adresem Polski. Tylko raz, w czasie kampanii wyborczej, sięgnęła po ostrzejsze słowa, mówiąc, że wobec reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości, nie można siedzieć cicho. Merkel wie jednak, że krytykując PiS, wyświadcza mu tylko przysługę. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie raz już pokazała, jak sprawnie potrafi posługiwać się w polityce wewnętrznej antyniemiecką kartą.
- Ta sprawa niesie ze sobą największe ryzyko wybuchu. Nie chodzi bowiem o jakiś problem komunikacyjny, który można rozwiązać udzielając kilku wywiadów, tylko o wiarygodność Polski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz